niedziela, 5 maja 2013

SEKRET - Rozdział 12 EPILOG

7 komentarzy:
Witam. Pewnie niektóre z was będą zawiedzione, ale postanowiłam zakończyć tego bloga. Nikt nie lubi prosić się o komentarze. Jest mi przykro, ale widać tak musiało być. Mam nadzieję, że spodoba wam się zakończenie.

Pozdrawiam i dziękuję tym osobą, które komentowały i dzieliły się ze mną swoimi odczuciami.


~~ ~~ ~~

Tydzień spędzony na wyspie obfitował w niezwykłe wydarzenia. Hermiona i Draco wreszcie mieli czas, by na spokojnie porozmawiać i zastanowić się nad tym, co dalej z nimi będzie. Oboje czuli, że to, co ich łączyło nigdy tak naprawdę nie minęło. Nie wiedzieli tylko, czy są gotowi, by coś z tym zrobić.

Po niekończących się rozmowach doszli do porozumienia. Dadzą sobie jeszcze jedną szansę. Zamieszkają razem i zobaczą, jak potoczą się sprawy.

Julka nie posiadała się ze szczęścia. Jej rodzice byli razem i wyglądali na szczęśliwych. Czy to znaczy, że wreszcie będą tworzyć prawdziwą rodzinę? Nie mogła się doczekać aż opowie o tym dziadkom. Tak długo czekali, by zobaczyć jej mamę uśmiechniętą.



- Jesteś pewna, że tego chcesz? - po raz setny pytał Draco stojąc w salonie z walizkami w ręce.
- Jestem. Przestań mnie męczyć i zanieś rzeczy do sypialni.

Uśmiech rozjaśnił twarz blondyna, gdy wymijał kobietę i zniknął za drzwiami sypialni. Hermiona pokręciła głową i udała się do kuchni, by wziąć się za przygotowywanie obiadu. Niedługo Julia powinna wrócić od dziadków. Znając już wszystko już im opowiedziała, więc mogła spodziewać się ich wizyty w najbliższym czasie. Była ciekawa, czy będą zadowoleni czy nie. Była tak pochłonięta myślami, że nie usłyszała, gdy Draco wszedł do kuchni. Dopiero, gdy poczuła jego ramiona owijające się wokół talii otrząsnęła się i uśmiechnęła całując go w policzek.

Wreszcie wszystko było na swoim miejscu. Ona odzyskała spokój i ukochanego. Kto by pomyślał, że po tylu latach wciąż będą coś do siebie czuć. Z każdym dniem mocniej, pewniej.


Draco dał spokój Hermionie i usiadł przy blacie przyglądając się, jak przygotowuje obiad. Nie był w stanie zliczyć, jak często marzył o tej chwili. Tak bardzo chciał, by jego marzenia się urzeczywistniły i wreszcie, po tylu latach udało się. Uśmiechnął się na wspomnienie tygodnia, który wspólnie spędzili. To był magiczny czas, którego nigdy nie zapomni. Dostali kolejną szansę od losu i postanowili ją wykorzystać. To musiało się tak skończyć. Nie było innej możliwości. Nikt nie kochał go tak, jak ona. Nikt nie uwielbiał każdego drobnego detalu jej jestestwa tak, jak on. To on pokochał ją pierwszy. I miał nadzieję być tym ostatnim, którego ona pokocha.


Po każdej burzy wychodzi słońce. Nie było łatwo. Los wciąż rzucał im kłody pod nogi, a mimo to udało się. Miłość zwyciężyła.

Hermiona każdego dnia budziła się i zasypiała u boku jedynego mężczyzny którego kiedykolwiek kochała. Za każdym razem, gdy spoglądała w jego oczy dostrzegała to samo – nieposkromioną miłość i uwielbienie. Było im razem tak dobrze.


Rodzice Hermiony szybko zaakceptowali Dracona i traktowali go, jak członka rodziny. Po cichu mieli nadzieję, że niedługo wspomną coś o ślubie, ale im się do tego nie spieszyło. Nie chcieli psuć tego, co mieli. Nie potrzebowali tego, by czuć się rodziną. Gdy nadejdzie właściwy czas powiedzą sobie „tak”. A póki co będą się cieszyć tym, co mają. Sobą.