niedziela, 10 lutego 2013

SEKRET - Rozdział 9

Niestety straciłam kontakt ze światem - nie mam netu na mieszkaniu, więc mam ograniczone możliwości. Nie wiem, kiedy pojawi się kolejny rozdział, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie i ten rozdział wynagrodzi wam oczekiwanie :D




Drzwi oddziału zamkniętego cicho skrzypnęły, gdy Draco wychodził. Sam już nie wiedział, co było gorsze. To, że jej na to pozwolił czy to, że w głębi serca odczuwał ulgę. Uzdrowiciele nie dali jej wiele czasu. Kilka dni, może tydzień. W tym czasie blondyn miał przygotować się, by pochować żonę. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie miał odwagi patrzeć Hermionie w oczy. Ona nie znała całej prawdy. Nie miała pojęcia, czemu tak naprawdę Astoria się tu znalazła i jakie miał plany. Znienawidziłaby go, gdy o tym wiedziała.

Zapukał cicho do gabinetu przyjaciela. Na szczęście był. Wszedł i niepewnie zajął miejsce we fotelu. Milczeli przez dłuższą chwilę zbierając i porządkując wszystko to, co wiedzieli.

- Ona zawsze taka była? - zapytał cicho Blaise. To pytanie nie dawało mu spać po nocach. Sam nie wiedział dlaczego, ale wolałby usłyszeć potwierdzenie.
- Nie wiem. To zaczęło się rok po ślubie. Częściej wychodziła, późno wracała. Zawsze wstawiona. Owszem lubiła sobie wypić, ale nigdy aż tak. Myślę, że ona po prostu ukrywała to przede mną. A potem było już za późno. Próbowałem jej przemówić do rozumu, ale nic do niej nie docierało. Miała swój świat, a ja robiłem, co mogłem, by rzeczywistość nie dobrała się jej do tyłka. Tuszowałem wszystkie jej wybryki. Znosiłem każde pijackie awantury dopóki... Dopóki nie zdradziła mnie z jakimś pierwszym lepszym facetem na oczach wszystkich gości baru. Wiem, że to nie był pierwszy raz, ale na ogół miała na tyle oleju w głowie, by nie robić tego przy ludziach. Wychodziłem z siebie, by to zatuszować. Nie mogłem jej pozwolić zhańbić nazwiska po raz kolejny. Nie po tym, gdy Hermiona zrobiła wszystko, by mnie oczyszczono. I tak trafiła tutaj. A teraz... Teraz okazuje się, że ona umiera, a ja mimo całego bólu odczuwam ulgę. Już nie będę musiał jej odbierać z imprez, tuszować wybryków i wstydzić się tego, co robiła.

Po raz kolejny zapadło milczenie. Blaise nie wiedział, co powiedzieć. Nie spodziewał się czegoś takiego. Współczuł przyjacielowi. Mógł tylko sobie wyobrazić, przez co przechodził każdego dnia. Sam musiał to znosić przecież tyle lat. Oboje musieli. A potem okazało się, że rzeczywistość wcale nie jest lepsza. Gdyby tylko wiedział, co zrobić, żeby tych dwoje porozmawiało ze sobą szczerze i powiedziało, co do siebie czują. Wszyscy by na tym skorzystali. Oni, on, a najbardziej Julka. Ale nie mógł nic zrobić. Mógł tylko patrzeć i mieć nadzieję, że wszystko się ułoży. Póki co Hermiona postanowiła zaopiekować się blondynem po tym, co opowiedział jej Blaise. Wiedział, że Draco bywał u nich co drugi dzień i przynajmniej wtedy cokolwiek jadał. O to mógł być na razie spokojny. A i Julka musiała mieć na niego dobry wpływ, bo mimo wszystko starał się jakoś trzymać. Może wcale nie musiał niczego robić? Może oni sami to załatwią?



Hermiona chodziła zdenerwowana po swoim gabinecie. Raz po raz rzucała gniewne spojrzenia w stronę dzisiejszego wydania Proroka Codziennego. Jakim cudem się dowiedzieli? I skąd u diabła mieli to zdjęcie? Miała ochotę walić głową w ścianę. Była świadoma, że w końcu to wyjdzie na jaw, ale nie sądziła, że w taki sposób i w takich okolicznościach. Nagle to ona była tą złą, bo rozbiła rodzinę, doprowadziła do szaleństwa i śmierci żony blondyna, by mogła go zagarnąć do siebie. Nikogo nie obchodziło to, że przez tyle lat samotnie wychowywała dziecko i wcale nie spieszyła się, by rozbić czyjąkolwiek rodzinę dla własnych korzyści. Nazywała się Riddle i nikt nie miał prawa traktować jej w ten sposób. Już ona zrobi z tym porządek. W pośpiechu zrzuciła fartuch i opuściła szpital kierując się w stronę Ministerstwa. I niech Merlin ma ich w swojej opiece.


- Gdzie on jest?! - warknęła do sekretarki, która nie potrafiła podać położenia swojego szefa.
- Nnnie wiem, proszę pani. Wyszedł pół godziny temu i jeszcze nie wrócił.
- Nie obchodzi mnie to. Chcę się z nim widzieć natychmiast.

Jej głos niósł się echem po opustoszałych korytarzach Ministerstwa. Miała gdzieś, co ludzie sobie o niej pomyślą. W ich oczach i tak już była tą złą, więc co za różnica?
Nagle w korytarzu pojawiła się osoba, której teraz nie miała ochoty oglądać. Malfoy. Wiedziała, że nie miał z tym nic wspólnego, ale nie potrafiła na niego spojrzeć. Nikt, nawet on, nie ma prawa krzywdzić jej córeczki. Nikt.

- Hermiono? Coś się stało?
- Ty chyba sobie ze mnie żartujesz. Widziałeś dzisiejszego Proroka?
- Nie. Rano byłem w szpitalu i dopiero teraz dotarłem do pracy. Gazeta pewnie leży na biurku. Co napisali?
- A jak Ci się wydaje?

Jej spojrzenie mówiło mu wszystko. Pisali o Julii, a sądząc po iskrach, które ciskała wszędzie na około nie pozostawili na niej suchej nitki.

- Nie sądzę, byś szybko dorwała Davida. Pewnie spodziewał się Twojej wizyty i uciekł. Bądź, co bądź Twoje nazwisko wciąż budzi respekt. Chodź do mojego gabinetu. Napijemy się kawy i razem zdecydujemy, co dalej.
- Dlaczego miałabym to zrobić?
- Bo tak samo zależy Ci na tym, by Julka nie ucierpiała bardziej.

Po chwili milczenia i mierzenia się spojrzeniami skinęła delikatnie głową i ruszyła za nim. Nie wiedziała, czemu to zrobiła. Może podświadomie miała nadzieję, że naprawdę mu zależało i chciał coś naprawić. Co było podłe biorąc pod uwagę okoliczności. Choć przecież sam mówił, że nigdy jej nie kochał. Miała mętlik w głowie i nie wiedziała, co robić.

- Jakieś pomysły?
- Czekaj.

Więc czekała. Piła powoli swoją kawę i rozglądała się po gabinecie. Poza stosem papierów walających się po biurku było tu dość schludnie. Nie tego się spodziewała. Pamiętała, że był z niego straszny bałaganiarz. Uśmiechnęła się delikatnie na wspomnienie ich przymusowych wakacji w letniej rezydencji. I Jacka, który ciągle droczył się z blondynem. Wtedy wszystko wydawało się takie proste. Musieli tylko nie dopuścić, by jej ojciec stał się następcą Voldemorta. Nadal była w posiadaniu starych pamiętników Toma Riddla. Uwielbiała do nich wracać i od nowa zaczytywać się w słowa, które pisał, gdy jeszcze był normalny i logiczny. Potem wszystko się zmieniło a ona nieświadomie doprowadziła do jego śmierci, czego potem strasznie żałowała. Potrząsnęła głową, by pozbyć się niechcianych obrazów i skupiła wzrok na blondynie, który ze zmarszczonym czołem od nowa odczytywał artykuł.

- Napiszę sprostowanie.
- Słucham?
- Powiem, jak było naprawdę. O tym, jak wyglądało życie z Astorią pod jednym dachem. O decyzjach, które podjąłem zanim pojawiłaś się z powrotem w Londynie. I o tym, że nie miałem pojęcia o Julii dopóki nie wróciłaś. Nikt nie będzie pisał bzdur na temat mojej córki i jej matki.

Hermiona nie wiedząc, co powiedzieć, po prostu rzuciła się blondynowi na szyję i mocno przytuliła.

- Dziękuję – szepnęła starając się powstrzymać łzy. Nie liczyła na to przychodząc do tego gabinetu. Może naprawdę mu zależało? Czy mogła mieć nadzieję?
- Nie ma za co. W końcu chodzi o naszą córkę.

Naszą. To takie dziwne słowo. I tak bardzo bolał go fakt, że tylko Julia ich łączy. Nie miał prawa oczekiwać, że ona wciąż coś do niego czuła. W końcu minęło tyle lat. A jednak czuł się tak dobrze tuląc ją do siebie. Nawet nie sądził, że tak bardzo za tym tęsknił. Nagle Hermiona poruszyła się w jego ramionach i chciała wrócić na swoje miejsce, ale nie pozwolił jej na to. Spojrzała na niego z zaskoczeniem.

- Proszę. Tak bardzo Cię teraz potrzebuję.

Dziewczyna bez słowa wtuliła się w niego bardziej. Też Go potrzebowała, choć nie miała odwagi się do tego przyznać. I wiedziała, jak wiele kosztowały Go te słowa. Doceniała to i nie zamierzała odsuwać się od niego. Nie teraz, choć inni mogli uznać, że wykorzystywała sytuację. Miała to gdzieś. Los dawał jej szansę, a ona zamierzała z niej skorzystać. Już raz Go straciła. Nie zamierzała drugi raz popełnić tego samego błędu.

Później udali się do kawiarni niedaleko Ministerstwa, gdzie po prostu siedzieli i rozmawiali, ciesząc się swoją obecnością. Wiedzieli, że nadciąga burza, ale przecież po każdej burzy wychodziło słońce. I właśnie na to słońce czekali. Oboje byli zdziwieni, jak naturalnie wychodziło im to wszystko. Rozmowy, subtelne, czułe gesty, wzajemne wspieranie się. Zupełnie, jak za starych dobrych czasów.

- Dziękuję Ci za dzisiejsze popołudnie. Naprawdę mi pomogło.
- Nie ma za co. Choć czuję, że przeczytam o nim w jutrzejszym Proroku – powiedziała uśmiechając się delikatnie. Obiecała sobie nie przejmować się takimi rzeczami. Nie teraz, gdy tak wiele się działo, a on tak bardzo potrzebował jej wsparcia. Znosiła przecież gorsze rzeczy.
- Mam nadzieję, że jutro zamiast szczegółowych opisów naszego spotkania będziesz miała szansę przeczytać moje sprostowanie.

Blondyn uśmiechnął się niepewnie żegnając się z Hermioną pod szpitalem. Mimo szczerych chęci, nie mogła wrócić jeszcze do domu. W gabinecie czekało na nią sporo dokumentów, które musiała podpisać. I dopiero zamykając za sobą drzwi zdała sobie sprawę z tego, co uczyniła. Wcale tego nie planowała, to był naturalny odruch. Delikatne muśnięcie policzka mężczyzny. Miała nadzieję, że nie wygłupiła się za bardzo. Z cichym westchnieniem założyła fartuch i opadła na fotel biorąc do ręki pierwszą stertę papierów.

23 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Pięknie opisane uczucia i sytuacje. Nareszcie coś się między nimi dzieje! Doczekałam się.
    Pozdrawiam i weny życzę
    Kath<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się, że Ci się podobało :)

      Usuń
  2. Trafiłam wczoraj na tego bloga, przeczytałam wszystkie rozdziały i z radością spostrzegłam dzisiaj nową notkę. Bardzo spodobał mi się Twój styl pisania, czasem robisz literówki, piszesz "e" zamiast "ę", ale to takie szczegóły, które nie psują ogólnego wrażenia. Ta historia mnie szczerze zainteresowała, tak samo jak bohaterzy i ich losy. Płakałam czytając o Astorii, którą niszczy nałóg. Nie dlatego, że polubiłam tą postać, ale dlatego, że opisałaś to tak, jak pewnie wyglądałoby jej odejście- wszyscy czują ulgę, nikt za nią nie tęskni. Zaczęłam współczuć komuś kto nie istnieje. I na tym polega Twój talent- tworzysz postacie, ich charaktery tak, jak gdyby istniały naprawdę. Dziękuję, za te wszystkie rozdziały i życzę weny w pisaniu kolejnych. :)
    ~Dark Night

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za to miałam łzy w oczach czytając Twój komentarz. Dla takich osób warto się starać i pisać dalej. Bardzo Ci dziękuję i mam nadzieję, że następne rozdziały również przypadną Ci do gustu :)

      Usuń
  3. Wkońcu się doczekałam :) czekam na następny :) blog jest super czytam go z przyjemnością :) No i serdecznie pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie cieszą takie komentarze :)
      Dziękuję

      Usuń
  4. kocham! świetny rozdział. z niecierpliwością czekam na nowy rozdział. pozdrawiam i życzę weny <3!

    OdpowiedzUsuń
  5. Znowu cudowny rozdział. Cieszę, że coś się między nimi dzieje. Warto było czekać na ten rozdział. Nie mogę się doczekać następnej notatki.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że związki są tak skomplikowane i raniące. Sama właśnie doświadczam kolejnego życiowego rozczarowania o którym chce jak najszybciej zapomnieć za sprawą magicznego "Przepraszam". Draco ma ciężki żywot, ale to były jego pochopne decyzje. Jak każdy facet jest zbyt prosty by na początku zrozumieć kobietę, a potem do niej tęskni. Dziwne ale prawdziwe.

    Mam nadzieje że wyprostujesz jego zawiłe losy uczuciowe.Szkoda by było gdyby zmarnowala sie miłość Hermiony, która na nowo daje o sobie znać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z tego powodu unikam związków, jak ognia.
      Zobacze, co da się zrobić dla Draco :)
      Dziękuję

      Usuń
  7. No na początek przepraszam za opóźnienia, ale już jestem.
    Hmmm Draco nie miał lekko z Astorią, ale to zrozumiałe.
    No i podobało mi się to jego pojednanie z Hermioną.
    W końcu zareagował jak prawdziwy mężczyzna.
    I może to początek narodzin ich dawnego uczucia?
    Aby tak było, gdyż oboje dość już przeszli.
    Mam nadzieję, że się im uda i niecierpliwie oczekuje nowego rozdziału.
    Abyś szybko odzyskała dostęp do świata.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi. Ważne, że dotarłaś i że Ci się podobało :)
      Pozdrawiam również i dziękuję

      Usuń
  8. Świetny blog ... Aż w się popłakałam przez niektóre momęty. Naprawdę cudownie piszesz.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję. Mam nadzieję, że w weekend uda mi się coś napisać, bo ostatnio kompletnie nie mam na nic czasu.

      Usuń
  9. Nominowałam cię do Liebster Award! Szczegóły na moim blogu na który zapraszam ) hermiona-hogwart.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale jak już raz wspominałam, nie jestem w stanie wziąć udziału w tej zabawie, bo brakuje mi czasu, by czytać cudze opowiadania, a nie chce nominować czegoś, czego nie znam. Przepraszam

      Usuń
  10. nie ma to jak usuwanie komentarzy :( żal

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak się kończy używanie wulgaryzmów, których sobie nie życze w komentarzach :)

      Usuń
  11. Świetnie piszesz Zapraszam do mnie:http://zaczarowana788.blogspot.com/2013/02/prolog-drobna-blond-wosa-dziewczyna.html

    OdpowiedzUsuń
  12. cześć! mam dość dziwne pytanie, ale po prostu nie mogę się powstrzymać! Chodzi o to, że za czasów, kiedy strasznie siedziałam w temacie dhl utrzymywałam kontakt z nijaką Wiki, było to strasznie dawno.. skończyłam z tym, kontakty się pozrywały i niewiele z tego mi zostało. teraz znowu zaczęłam czytać blogi o tej tematyce i kiedy natrafiłam na Twój, zaczęłam się zastanawiać, czy może to Ty jesteś tą Wiki, o której myślę? wiem, strasznie to zagmatwane, ale bardzo zależy mi na odnowieniu starych znajomości z tego 'światka' : ) prawdopodobnie posługiwałam się wtedy nickiem Sznurówka, ale głowy nie dam, więc mogło też być Smiley. ;p z niecierpliwością czekam na odpowiedź, więc będę tu wpadać ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz kochana tyle lat w tym siedze i nigdy nie natknęłam się na inną Wiki, więc to na pewno chodzi o mnie. Zresztą odpisałam ci na maila :)

      Usuń