poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 1


Ciepły, lipcowy poranek. Promienie wschodzącego słońca brutalnie wdzierały się przez okno do pokoju pewnej brunetki. Tańczyły na jej twarzy nie pozwalając na dalszy sen. Przetarła zaspane oczy i spojrzała na zegarek. Dochodziła ósma. Zwlekła się z łóżka i udała do łazienki. Dopiero chłodny prysznic postawił ją na nogi. Wróciła do pokoju jak nowonarodzona. Wyciągnęła z szafy krótkie, jeansowe szorty i bluzkę wiązaną na szyi w kolorze blue. Włosy związała w luźny kok pozwalając kilku pasmom swobodnie spadać na twarz. Zbiegła na dół.
- hej mamo. Tata już pojechał? – zapytała siadając przy stole. Zabrała się do jedzenia tostów z miodem.
- tak. Przepraszał, ale zadzwonili do niego. Jakieś problemy w gabinecie. Będziesz musiała jechać z Tomem – odparła pani Jane Granger, uśmiechając się przepraszająco.
- a którym autem jechał tata? – zapytała między jednym kęsem a drugim. Miała nadzieje, że BMW, bo nienawidziła nim jeździć. Trzeba by w tym miejscu dodać parę słów wyjaśnienia. Otóż państwo Granger są dość zamożnym małżeństwem prowadzącym gabinet stomatologiczny, w którym częstymi gośćmi były znane osobistości. Zapewniło im to wysoką pozycję wśród mieszkańców Londynu. Ich dom nie był jakimś zamkiem z bajki. Białe ściany, ogródek i drogie samochody na podjeździe. Jednym słowem Hermiona wiodła dostatnie życie, które jednocześnie nie było pozbawione miłości. Tak, Hermiona dorastała w szczęśliwej rodzinie.
- chyba BMW. Ale nie jestem pewna – odparła pani Granger. Do kuchni wszedł Tom. Tom był młodym mężczyzną, który pracował dla państwa Granger jako szofer, ponieważ ani pani Granger ani Hermiona nie miały prawa jazdy. Tom uśmiechnął się do dziewczyny.
- już idę Tom – powiedziała wesoło i wyszła za nim na dwór. Na podjeździe czekał zaparkowany czarny mercedes. Czyli mama miała rację pomyślała dziewczyna wsiadając do samochodu. Dokąd jechała? To dobre pytanie. Dokąd może jechać młoda dziewczyna w wakacyjny poranek? Wszystko zależy od osoby. Hermiona jechała na letnie warsztaty muzyczne, który dzisiaj się zaczynały. Była z siebie dumna. Nie łatwo było się na nie dostać a jej się udało. Znowu.
- o której po ciebie przyjechać? – zapytał Tom parkując przed szkołą muzyczną.
- nie wiem. Zadzwonię. Dzięki – powiedziała. Wbiegła schodami na górę. Kochała to miejsce. Ta atmosferę, która panowała na zajęciach. Uczęszczała do tej szkoły przez trzy lata. Zanim dostała się do Hogwartu. Potem bywała tu tylko na wakacyjnych warsztatach. Była ciekawa, kto w tym roku się dostał. Liczyła, że spotka Emmę i Matta. Jej przyjaciół. Była tak zamyślona, że nie zauważyła iż nie jest sama na korytarzu i wpadała na kogoś...
Draco Malfoy został brutalnie obudzony przez skrzata domowego.
- paniczu Malfoy spóźni się pan na warsztaty – mówił potrząsając blondynem. Ten leniwie otworzył oczy i spojrzał na zegarek. O cholera. Miał tylko piętnaście minut na dotarcie do szkoły. Też se znalazł zajęcie na wakacje pomyślał biorąc pierwsze z brzegu rzeczy i zamykając się w łazience. Nie miał wyboru. Będzie musiał się teleportować. Po szybkim prysznicu ubrał się w czarna koszulkę i jeansy. Zbiegł do kuchni. Złapał kanapki i wyszedł na podwórze. Cholera, po co im taki długi podjazd? Klną w duchu blondyn idąc żwirowaną aleją. I tu trzeba by dodać parę słów wyjaśnienia. Otóż Malfoy’owie to ród arystokracki, który za punkt honoru przyjął sobie służbę u Voldemorta(który już nie żyje) i oczyszczenie świata ze szlam. Draco nie był inny. Dlaczego? Bo tak go wychowano. W te wakacje nieco się zbuntował. A mianowicie postanowił spędzić wakacje po swojemu. Zapisał się na letnie warsztaty i dostał się. Właśnie dlatego się spieszył. Nie chciał się spóźnić już pierwszego dnia. Dotarł nareszcie do końca posiadłości Malfoy’ów i deportował się. Biegł tak szybko korytarzem, że nie zauważył dziewczyny, która zamyślona szła w przeciwnym do niego kierunki. Wpadł na nią. Oboje wylądowali na ziemi. Cholera pomyślał Draco wstając i odgarniając z czoła platynowe włosy. Spojrzał na dziewczynę i zaparło mu dech.
- Granger?! Co ty tutaj robisz? – zapytał zaskoczony. Jeszcze tego brakowało. Ja i szlama tak blisko siebie nawet we wakacje pomyślał podając jej dłoń. Hermiona była zdezorientowana. O co mu chodzi? Od kiedy nie boi się dotknąć szlamy? Mimo to przyjęła jego pomoc.
- zapisałam się na warsztaty. Tradycyjnie już. A ty? – zapytała nie spuszczając z niego wzroku. Zmienił się. Widziała to już w zeszłym roku. Zmienił się od chwili, w której ogłoszono, że Czarny Pan został unicestwiony. Tak, jakby z tym momentem zdjęto z niego jakieś brzemię. Brzemię, które nie pozwalało mu na życie po swojemu. I chyba tak było, bo Lucjusz Malfoy, jego ojciec wylądował w Azkabanie.
- ja też. Nie sądziłem, że się dostanę, ale udało się. Co tam u cudownego Chłopca-który-przypadkiem-przeżył-by-mnie-irytować? – zapytał uśmiechając się ironicznie.
- ma się nienajgorzej – odparła chłodna. Dostrzegła swoich przyjaciół – muszę iść Malfoy. Do zobaczenia – dodała i już jej nie było. Zniknęła za zakrętem razem z jakąś blondyną i wysokim brunetem. Malfoy patrzył za nią otępiałym wzrokiem. Do zobaczenia? A gdzie spadaj ulizańcu? Albo Malfoy ty dupku? Nie żeby za tym tęsknił, ale co w nią wstąpiło?
Gdy znalazła się w klasie odetchnęła. Nie sądziła, że spotka tu Malfoya. Wszędzie, ale nie tu. I co w niego wstąpiło? Pierwszy raz od sześciu lat przeprowadziła z nim krótka wymianę zdań, w której nie pojawiło się ani jedno przezwisko, czy złośliwa uwaga. Nie żeby za tym tęskniła, ale skąd ta zmiana? I dlaczego ją to interesowało? Dlaczego ten odmieniony Malfoy wywarł na niej aż tak wielkie wrażenie? Cholera pomyślała. On nie może się jej podobać. Może?
- skąd znasz tego przystojniaka? – zagadnęła na przerwie Emma. Emma była uroczą blondynką o niebieskich oczach i anielskim głosie, który od zawsze urzekał Hermionę.
- długa historia – odparła wymijająco dziewczyna, gdy dostrzegła, że ów blondyn zmierza w ich stronę – przepraszam na chwilę – dodała i wyszła mu naprzeciw.
- dobrze, że cię znalazłem Granger. Gdzie mam szukać sali koncertowej? – zapytał z błagalną miną. Krążył po tej szkole już od piętnastu minut i nie umiał jej znaleźć.
- a po co ci ona? – zapytała zdumiona dziewczyna.
- mam tam mieć zajęcia z gry na fortepianie, ale chyba na nie nie dotrę – odparł zrezygnowanym głosem. Spojrzał gdzieś w bok byle by nie trafić na te czekoladowe oczęta dziewczyny.
- choć. Pomogę ci – powiedziała łapiąc go za nadgarstek i poprowadziła schodami w dół. Chłopak był w ciężkim szoku. Ona mu pomaga. Hej ona go trzyma za rękę. Czy ktoś może mu udzielić jakiegoś wyjaśnienia? Bo albo on ma omamy, albo ona zgłupiała do reszty.
- ee Granger... Zdajesz sobie sprawę z tego, że trzymasz mnie za rękę? – zapytał cicho rozglądając się na boki. Tu go jeszcze nie było. Zresztą nie przyszło mu do głowy, by szukać sali koncertowej w piwnicy.
- oczywiście, że sobie zdaję z tego sprawę – odparła nadal trzymając jego dłoń. Była ciekawe jego reakcji. Sądziła, że wyrwie się z uścisku i zacznie na nią krzyczeć. Wyzywać od szlam i tym podobnych. A tu niespodzianka. Bardzo niespodzianka. Co się z nim dzieje? No hello. W końcu mówimy o Malfoyu. A ten Malfoy, którego wszyscy znamy i kochamy łamane przez nienawidzimy, nie zachowuje się tak. A może jest chory? Tak, takie zachowanie na pewno da się wyjaśnić początkiem grypy.
Ta dziewczyna była dla niego zagadką. Co się jej stało? Jeszcze miesiąc temu nie mogła na niego patrzeć a teraz trzyma go za rękę, jak gdyby nigdy nic? No chwila, nikt mu nie wmówi, że ona tak szybko zmieniła zdanie na jego temat. W końcu znęcał się nad nią przez minione sześć lat. Takich rzeczy się nie zapomina w miesiąc. Zresztą, co się jej stało? Gdzie się podziała Hermiona, którą znał? Ta kujonka z głową w książkach? Co ona robi w szkole muzycznej? I ten jej wygląd. Nie mógł się na nią napatrzeć. Te jej krótkie szorty w pełni odsłaniały smukłe, długie nogi zaznaczone wakacyjnym słońcem. Bluzka uwydatniała jej krągłe piersi i ukazywały płaski brzuch, o którym nie jedna jego była zdobycz mogła tylko pomarzyć. Więc czemu wcześniej tego nie dostrzegał? Niby jak? W szkole noszą szkole szaty. A poza szkołą nigdy jej nie spotkał. Aż do tegorocznych wakacji. Przecież na początku jej nie poznał. Głównie dlatego, że nie miała już na głowie tej szopy kasztanowych loków. Teraz jej włosy układały się w delikatne fale, które spływały aż do połowy pleców. Ciarki mu przechodziły po plecach, gdy starał się wyobrazić ją sobie w bikini. Ehh ile on by dal za to, by dała się wyciągnąć na basen.
Czuła na plecach jego zdumiony wzrok. Przyglądał się jej. I nic w tym dziwnego. Pierwszy raz widział ją w takim stroju. W szkole ubierała się inaczej. Wszystkie koleżanki jej mówiły, że jest głupia, bo ukrywa takie ciało pod za dużymi rzeczami, ale ona czuła się w nich dobrze. W szkole przede wszystkim skupiała się na nauce. Reszta była mniej ważna. Tylko we wakacje pozwalała sobie na śmielsze ciuchy. Zdawała sobie sprawę z tego, jak wygląda i jak jej wygląd działa na facetów. Ehh ile by dała, by widzieć teraz minę Malfoya. Na pewno była głupkowata. Ale musiała przyznać, że i z niego jest niezłe ciacho. W końcu nie bez powodu kocha się w nim pół Hogwardzkich dziewczyn, jak nie wszystkie. Był wysokim, dobrze zbudowanym blondynem o bladoniebieskich oczach, które zmrażały swym spojrzeniem. I zawsze wyrażały tylko jedno – obojętność. Więc czemu teraz w jego oczach widać było aż tak wiele? Zdumienie. Zaskoczenie. Niedowierzanie. Wdzięczność? Z trudem powstrzymała się od wybuchnięcia śmiechem, gdy zadał jej to absurdalne pytanie. Oj te wakacje chyba jednak nie będą aż takie straszne.
- jesteśmy na miejscu – powiedziała dziewczyna puszczając jego dłoń i wskazując drzwi przed nimi.
- dzięki Granger – odpowiedział i dodał po chwili– robisz coś po warsztatach?
- planowałyśmy z Emmą wybrać się na basen. Chcesz do nas dołączyć? – zapytała i nie czekając na odpowiedź odeszła. Wiedziała, że i tak się zjawi. Nie odpuści sobie widoku zgrabnych dziewczyn w skąpych strojach kąpielowych. Ehh ci faceci.
Ehh te dziewczyny pomyślał Malfoy wchodząc do sali. Oczywiście, że pójdzie. Przecież skoro sama to zaproponowała... Spójrzmy prawdzie w oczy. Malfoy jest 100% facetem, który wręcz uwielbia patrzeć na zgrabne ciałka półnagich dziewczyn. Ale jeszcze bardziej woli oglądać te ciałka w swoim łóżku i bez żadnego ubrania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz