poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 2


Po Hermionę przyjechał Tom. Musiała wjechać na chwilę do domu. Emma będzie na nią czekać na basenie. Wpadła do domu jak burza i od razu pognała na górę do swojego pokoju. Odnalazła swoje ulubione białe bikini. Sięgnęła jeszcze zwiewną brązową sukienkę i udała się do łazienki. Wracając z niej spakowała do torby ręcznik i zbiegła na dół.
- mamo idę z Emmą na basen. Potem wybierzemy się na zakupy. Gdzie jest moja karta? – zapytała wchodząc do salonu, w którym pani Granger oglądała telewizję. Była zaskoczona pytaniem córki. Przecież Hermiona nigdy nie chciała korzystać ze swojej karty. Jej mała córeczka chyba naprawdę dorasta.
- w moim portfelu. Pamiętaj, że jesteśmy zaproszeni do państwa Felton na dwudziestą – przypomniała mama Hermiony.
- pamiętam. Do zobaczenia – rzuciła. Cmoknęła mamę w policzek i wyszła. Co się z nią dzieje? Myślała dziewczyna. Ona i zakupy? Oj źle z nią. Chociaż z drugiej strony czemu nie? Przecież ma do tego pełne prawo. Chyba najwyższy czas zacząć żyć czymś więcej niż tylko nauką. Poprosiła Toma, by przyjechał po nie o szesnastej i wysiadła.
Londyński, niekryty basen był najbardziej oblężonym przez młodzież miejscem w te wakacje. Lato tego roku było wyjątkowo ciepłe i słoneczne. Półnagie dziewczyny wygrzewały swoje zgrabne ciała na leżakach przy basenie bacznie obserwowane przez wysportowanych chłopaków odzianych jedynie w szorty. Upał jedynie potęgował ich podniecenie. Wśród chłopaków królował on. Draco Malfoy. To od niego dziewczyny nie odrywały wzroku odkąd pojawił się na basenie. Siedział na brzegu basenu szukając wzrokiem pewnej gryfonki. Dostrzegł na leżaku jej znajomą. Ale Hermiony nigdzie nie było. Nagle twarze wszystkich chłopaków zwróciły się w stronę szatni, z której wyszła właśnie dziewczyna odziana w białe bikini. Jej zgrabne opalone ciało pobudzało ich wyobraźnię. Długie czekoladowe włosy spływały kaskadą fal na nagie ramiona, a duże, piękne oczy przyglądały się wszystkiemu z pewnego rodzaju znudzeniem. Zaskoczyła wszystkich. Od kiedy córka wpływowych stomatologów pojawia się publicznie, ubrana jedynie w skromne bikini? I skąd ona u diabła wzięła to idealne ciało? Była dla wszystkich zagadką. Uśmiechnęła się do chłopaków przy basenie i kocim krokiem podeszła do przyjaciółki. Założyła na nos ciemne okulary i rozłożyła się wygodnie na leżaku.
Draco Malfoy nie spuszczał z niej wzroku. O cholera Granger, gdzie ty byłaś przez całe moje życie pomyślał chłopak podziwiając każdy cal jej prawie nagiego ciała. To, co widział przeszło jego najśmielsze oczekiwania. I pomyśleć, że szlama przyprawia go o zawroty głowy. A może nie jest jeszcze do końca stracony w jej oczach? W końcu kto nie chciałby takiej dziewczyny w swoim łóżku? Tylko skończony idiota. A panicz Malfoy na pewno nim nie był. Już chciał do niej podejść, gdy spostrzegł, że razem z przyjaciółką zmierzają w jego stronę. Jednak nie szły do niego. Wyminęły go i wskoczyły do pustego basenu. Były królowymi na tym balu. Obie piękne, bogate, nieprzystępne. Dołączył do nich Matt. Podpłynął do Hermiony i łapiąc ją w pasie uniósł do góry ponad powierzchnię wody. Ta tylko zaśmiała się uroczo, oplatając dłońmi jego szyję. Po chwili zbliżyła swoje usta do jego ust, które od razu złączyły się w pocałunku. Najpierw delikatnym. Hermiona bała się, że chłopak ją odepchnie. Jednak nie zrobił tego. Wręcz przeciwnie. Objął ją silnymi ramionami oddając pocałunki mocniej, namiętniej. Oboje od dawna czekali na tą chwilę. Nie byli parą. I nigdy nie będą. Są po prostu dwójką pięknych ludzi, którzy chcieli na chwilę zapomnieć o bożym świecie. Górę wzięła namiętność. Duży wpływ na ich zachowanie miała też pogoda.
- Matt – szepnęła dziewczyna, gdy się od siebie oderwali.
- wiem Miona – odparł puszczając ją. Chciał odejść, ale ona mu nie pozwoliła. Złapała go za nadgarstek i przyciągnęła do siebie wtulając się w jego ramiona. Chłopka był zdumiony. Nie wiedział, co ma o tym sądzić. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i wyszła z wody. Usiadła na brzegu basenu odrzucając do tyłu mokre włosy. Poczuła, że ktoś koło niej siada. Odwróciła wzrok i ujrzała Malfoya. Westchnęła cicho i wstała. Chciała odejść, ale blondyn jej na to nie pozwolił. Złapał ją za nadgarstek przyciągając do siebie.
- nie tak szybko Granger – powiedział i chciał ja pocałować, ale ona była szybsza. Wepchnęła go do basenu wpadając razem z nim. Wypłynęła na powierzchnię uśmiechając się kpiąco.
- nie tak szybko Malfoy – powiedziała wychodząc z wody. Odnalazła Emmę i obie wyszły. W końcu musiały iść jeszcze na zakupy a czas je gonił.
Malfoy siedział na swoim łóżku z zaskoczeniem malującym się w jego oczach. Ta dziewczyna zaczynała go coraz bardziej fascynować. Ta pewność siebie w ogóle do niej nie pasowała. Nie była tą gryfonką, którą do tej pory znał. Zmieniła się. Na lepsze. Stała się bardziej kobieca. Seksowna. Wiedziała czego chcę. I jak to zdobyć. Czuł, że ona go pragnie a mimo to trzymała go na dystans, potęgując jego podniecenia. Grała na zwłokę doskonale wiedząc, jak to na niego działa. Wiedziała, jak działa na niego jej dotyk, spojrzenie. I wykorzystywała to. A on? Co mógł zrobić. Starał się nie wariować widząc ją rozmawiającą z innym facetem. Aż się w nim gotowało, gdy zobaczył ją całującą się z tym brunetem na basenie. Chciał mu dokopać. Ale powstrzymał się. Za nic nie mógł jej pokazać, że mu zależy. To byłoby poniżej jego godności, którą jeszcze miał. Czekał cierpliwie na jej kolejny ruch. Obserwował. I tak już od dwóch tygodni. Lipiec dobiegał końca a ona zdawała się go nie zauważać. Aż do początku sierpnia. Bo właśnie wtedy odbywała się wielka impreza, na której każdy był mile widziany. Nie wiedział, kto ją organizuje. Nie wiedział, z jakiej jest okazji. Liczyło się tylko to, że i ona tam będzie. Dostał na jej punkcie jakiejś chorej obsesji. Świrował, gdy nie było jej obok. A ona prowokowała go z premedytacją zakładając ubrania, które podkreślały atuty jej urody. Krótkie spódniczki. Bluzki z dekoltami. A te jej kocie ruchy? Jednym słowem doprowadzało go do obłędu.
Hermiona stała na korytarzu szkoły muzycznej i rozmawiała z Emmą. Czuła na sobie czujny wzrok blondyna. Jednak na niego nie spojrzała. Ignorowała go już od jakiegoś czasu. Dostrzegała w jego spojrzeniu swego rodzaju tęsknotę. Widziała, jak gotował się z podniecenia. I jak reagował, gdy widział ją z innym. I wykorzystywała to.
Impreza wakacji zbliżała się nieubłaganie. Już tylko kilka dni dzieliło ich od tego niesamowitego wydarzenia. Impreza pod gołym niebem. Morze alkoholu. Mnóstwo młodych, przystojnych facetów. Zgrabnych, odzianych w skąpe ciuszki dziewczyn. I dużo znanych osobistości. Tych młodszych ma się rozumieć. Bo chyba nie spodziewaliście się spotkać na takiej imprezie, czy ja wiem Janet Jacson. Albo Toma Cruiza. Litości. To nie ta impreza. Pomyliliście ją z klubem emeryta. Hermiona nadal nie wiedziała, w co ma się ubrać. Była w mieście nie raz nie dwa, ale nie znalazła niczego odpowiedniego. Była zła na samą siebie, że nie zaczęła interesować się tym wcześniej. Jak mogła być tak nieodpowiedzialna? Przecież już od dawna czuła, że ta impreza będzie przełomem w relacji, jaka rzekomo łączy ją ze ślizgonem. Nie była tylko pewna, czy jest gotowa na ten przełom. W końcu tak długo trzymała go na dystans. Bała się, co on jest w stanie jej zrobić. W końcu bądźmy szczerzy. Była dla niego okrutna. Miał prawo się na niej zemścić. Zastanawiała się tylko, czy ta zemsta przypadnie jej do gustu. Znając Malfoya ma już pewnie całą listę przykładowych tortur, której uczył się na pamięć dla zabicia czasu. A zresztą kto wie, co on robi gdy jest sam. W końcu mówimy tu o wiecznie nie wyżytym seksualnie dupku ze Slitherinu. No dobra przystojnym dupku. Zawsze istnieje szansa, że był na tyle zdesperowany i w potrzebie iż musiał upaść tak nisko, by włączyć ręczne obroty. Myśląc o niej w skąpym bikini. Albo o zgrozo – bez niego. Hermiona skarciła się za takie myśli. Co się z nią dzieje? Dlaczego nie umiała wyzbyć się zbereźnych myśli na temat pewnego blondyna, który do niedawna niewiele dla niej znaczył. I dlaczego to się tak nagle zmieniło? Dlaczego wstając rano i zaglądając do szafy zastanawiała się, czy w tym albo innym ciuchu mu się spodoba. Układając włosy zastanawiała się, czy woli, by spływały swobodnie po plecach, czy może jednak powinna je jakoś upiąć. Cholera. Czego by nie robiła jej myśli od razu schodziły na Malfoya. Co ty mi zrobiłeś Draco pomyślała kładąc się spać. Jutro impreza. Po niej dopiero wszystko się wyjaśni. Choć dziewczyna nie była pewna, czy chce, by jutro nadeszło.
Draco nie spał spokojnie tej nocy. Perspektywa spotkania gryfonki w mniej oficjalnym od muzycznej szkoły miejscu nie dawała mu spokoju. Każdy jego gest przywodził na myśl tylko jedną osobę. Hermionę Granger. Co ty mi zrobiłaś dziewczyno myślał blondyn wstając i kierując swe kroki ku łazience. Dlaczego każdą wolną chwilę poświęcał na myślenie o niej? Dlaczego nie potrafił się od niej uwolnić? Dlaczego chciał patrzeć w jej czekoladowe oczy? Dlaczego tęsknił za dotykiem jej delikatnej skóry? I dlaczego ona ignorowała go, jakby nagle stał się nic nie wartym śmieciem. A może w jej oczach właśnie kimś takim był? Wcale by go to nie zdziwiło. Może to jakiś rodzaj zemsty za te wszystkie lata upokarzania i poniżania? Nie. Ona by się na coś takiego nie zdobyła. Nie Hermiona. Chociaż już nie raz w ciągu minionego miesiąca udowodniła, że nic o niej nie wiedział. Zaskakiwała go na każdym kroku. Sam już nie wiedział, czego może się po niej spodziewać. I to tylko potęgowało jego zainteresowanie ta niepozorną dotychczas dziewczyną.
***
Posiadłość Grangerów a raczej tereny jej przyległe na ten jeden wieczór zamieniono w prawdziwy imprezowy raj... Wielki basen został bajecznie oświetlony. Tu i ówdzie stały stoliki. Pod ścianą domu stał bar z drinkami i przekąskami. Nieco dalej, na zadbanym trawniku stał wielki grill, na którym smażyły się kiełbaski i hamburgery. Z wielkich głośników sączyła się rytmiczna muzyka, która wręcz zmuszała do ruszenia w tan. A całe to przedsięwzięcie miało ręce i nogi tylko dzięki jednej osobie. Hermiona Granger. Ta niepozorna nastolatka już od trzech lat była odpowiedzialna za imprezę na zakończenie warsztatów i po raz trzeci spisała się na medal. Wszystko zapięte na ostatni guzik. Wystarczyło tylko czekać na gości, którzy powinni lada moment się zjawić. Hermiona patrzyła na ten niesamowity widok z okna swojej sypialni. Była już w pełni gotowa. Za chwilę mieli zjawić się znajomi. A wśród nich Malfoy. To głównie na niego czekała tego wieczora. To z nim musiała porozmawiać. I pomyśleć, że niecały miesiąc dzieli ją od urodzin i powrotu do szkoły. Szkoły, w której jest postrzegana jako drętwa kujonka. A może najwyższy czas pozbyć się tej metki?
Ludzie powoli nadchodzili z różnych stron. Impreza była dość nagłośniona i znana. Nikt nie darowałby sobie, gdyby go tu zabrakło. W końcu nie co dzień można bawić się z córką Grangerów. A ona bądź co bądź budziła szacunek wśród mieszkańców. Wśród gości na terenach posiadłości młodej gryfonki znajdował się on. Draco Malfoy. Ten najbardziej wyczekiwany. Rozglądał się ze zdumieniem. Spodziewał się wszystkiego, tylko nie tego. Gdy usłyszał, że imprezę organizuje Hermiona z miejsca uznał, że to będzie porażka roku. A teraz? Aż zapierało mu dech. Skąd ona wiedziała, jak przygotować idealną imprezę. Nawet on nie zrobiłby tego lepiej. Wszystko było idealne. Oświetlenie. Muzyka. Układ stolików. Umiejscowienie napojów i jedzenia. No, no Granger pomyślał. Na nic więcej nie było go stać. Przeszukał wzrokiem cały obiekt. Nigdzie jej nie dostrzegł. Dlaczego się chowa? Tym razem nie odpuści. Musi z nią pogadać, bo inaczej zwariuje. Ona już doprowadza go do stanu ostateczności. Spojrzał na bar i dostrzegł przy nim przyjaciółkę gryfonki. Postanowił do niej podejść.
- hej. Nie wiesz, gdzie jest Hermiona? – zapytał uśmiechając się do niej. Jak na jego gust ona już zakończyła imprezę. Była zalana.
- nie wiem. Ale możemy jej poszukać – odparła łapiąc go za dłoń i ciągnąc w głąb posiadłości. Ku jego zdziwieniu kierowali się do ogrodu. Chciał jej delikatnie wyperswadować ten pomysł, ale dziewczyna nie dała za wygraną. Cóż pięknym dziewczyną się nie odmawia pomyślał blondyn. A ona bez wątpienia była ładna. Hermiona poczeka. Takie i inne myśli krążyły po głowie blondynowi, gdy spokojnymi, opanowanymi ruchami ściągał z blondynki ubrania. Najpierw bluzeczka. Potem stanik. Spódniczka. Reszta bielizny. I oto stała przed nim niczym biblijna Ewa. Ona nie pozostawała mu dłużna. Szybko pozbyła się jego garderoby napawając się widokiem jego idealnego ciała. Przejechała po jego torsie delikatnie dłonią zatrzymując się na pępku. Czuła, jak po jego ciele przebiegają dreszcze. Wyczuwała to oczekiwanie i napięcie. Coś jej podpowiadało, że tęsknił za takimi pieszczotami. Ucałowała jego brzuch raz. I jeszcze jeden. Czuła jego dłonie błądzące w jej blond włosach. Zataczała językiem kółka wokół jego pępka. Schodziła pocałunkami niżej. Zatrzymała się na kościach miednicy. Potem delikatnie zataczała dłońmi kółka na jego udach celowo omijając to najważniejsze miejsce. Złapał ją delikatnie za ramiona unosząc do góry i zatopił swe usta w jej miękkich i rozpalonych. Dłońmi błądził po jej ciele oddając pieszczoty. Pocałunkami zjechał po szyi. Kierował się w dół. Zatrzymał się na chwilę przy piersiach. Bawiąc się nimi obserwował zadowolenie malujące się na twarzy dziewczyny. Zjechał jeszcze niżej. Wyczuł dreszcz, który przebiegł jej ciało, gdy dotarł do podbrzusza. Jednak tam się zatrzymał. Wyprostował się i przyparł dziewczynę do drzewa całym swoim ciałem. Ona objęła go nogami w pasie oddając mu się w pełni. Wchodził w nią delikatnie nie chcąc sprawić jej krzywdy. Ruchy ich ciał od razu złapały wspólny rytm. Ich miednice idealnie do siebie pasowały a gorące usta wręcz nie mogły się od siebie oderwać. Ich oddechy stawały się ciężkie i płytkie. Z trudem łapali oddech. Oboje czuli, że są już blisko. Podniecenie szarpało ich nagimi ciałami. Czuli dreszcze przebiegające co i rusz przez ich ciała. W końcu oboje krzyknęli w akcie najwyższego podniecenia i padli na kolana. Spełnieni i szczęśliwi...
Hermiona zeszła właśnie do ogrodu. Wszyscy już byli. Zresztą gospodyni nie wypada chować się po kątach. Od razu dopadli ją znajomi dziękując i gratulując sukcesu, bo impreza jest niesamowita. Potańczyła z nimi chwilę, po czym udała się do baru. Barmanem był nie kto inny jak Tom. Jej szofer i przyjaciel. W końcu był od niej starszy zaledwie o trzy lata. Uśmiechnęła się do niego. Nie musiała nic mówić. Od razu podał jej martini z lodem. Sącząc drinka rozglądała się po przybyłych gościach. W tłumie dostrzegła Kat Delunę, do której pomachała radośnie. Niedaleko niej tańczył Pete Wentz. Gdy tylko dostrzegł przyjaciółkę podszedł do niej.
- hej Miona. Jesteś genialna – powiedział całując ją w policzek.
- dzięki. Starałam się – odparła uśmiechając się uroczo. Zabrał od Toma drinka i zniknął w tłumie tańczących ludzi. Prócz wyżej wymienionej dwójki na imprezie pojawiło się kilka innych znanych osobistości. Ale nie oni zaprzątali myśli dziewczyny. Nadal szukała wzrokiem pewnego blondyna. Nagle dojrzała go. Szedł do niej. No cóż czas na chwilę prawdy pomyślała dziewczyna prosząc Toma o kolejny kieliszek.
- tylko się nie rozpijaj Granger. Nie zamierzam cię prowadzić do domu – powiedział blondyn zajmując koło niej miejsce – rum z colą poproszę
- nie mam daleko. Zresztą mam od tego ludzi – odparła sucho dziewczyna patrząc w zimne oczy chłopaka.
- od odprowadzania cię pijanej do domu?
- nie. Od troszczenia się o mnie. Mniejsza. Jak ci się podoba?
- brak mi słów. Szacun. Nie byłem na lepszej imprezie. Ale bardziej interesuje mnie jej organizatorka. Możemy pogadać w jakimś spokojnym miejscu? – zapytał patrząc na zataczającą się od strony ogrodu Emmę.
- choć – odpowiedziała. Złapała go za dłoń i poprowadziła w stronę tylniego wejścia do domu. Szli w milczeniu. Podziwiał wnętrze, które urządzono stylowo i z klasą. Wspinali się po marmurowych schodach na górę. Po chwili dziewczyna wprowadziła go swojej sypialni. Draco stanął w progu. Jeśli jego sypialnia była ogromna, to co powinien powiedzieć o tej? Przecież była dwa razy taka, jak jego. Jedną ścianę zajmowała duża wbudowana w ścianę szafa, która zamiast drzwi miała lustra. Obok niej znajdowały się drzwi, które zapewne prowadziły do łazienki. Po przeciwnej stronie znajdowało się biurko, mała biblioteczka i kominek. Przed nim stały dwa wyglądające na wygodne fotele. Koło okna stało wielkie łoże. Wszystko utrzymane w jasnych i pogodnych kolorach.
- więc o czym chciałeś pogadać? – zapytała dziewczyna siadając na łóżku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz