poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 3


Draco czuł się skrępowany. Nie tego się spodziewał. To przecież ona powinna czuć się skrępowana. To ona powinna błądzić wzrokiem wszędzie, byle tylko nie natknąć się na jego wzrok. A tymczasem było zupełnie na odwrót. To on czuł się jak zwierze zapędzone w ślepy zaułek. I nie rozumiał tego. W myślach miał ułożoną całą rozmowę. Każde pytanie i odpowiedź, którą chciał usłyszeć. A teraz? Stał w progu i zastanawiał się, czy nie uciec. Nie. Malfoyowie tak nie postępują. Wziął się w garść i usiadł koło dziewczyny. Głęboki oddech. Będzie dobrze.
- o tobie. O mnie. O tym przeklętym uczuciu, które dręczy mnie odkąd się na ciebie natknąłem – wyrzucił z siebie na jednym wydechu chłopak nie patrząc jej w oczy. Czego się bał? Że ujrzy w nich rozbawienie. Wręcz współczucie. Poczuł jej dłoń na swoim ramieniu.
- Malfoy... Odpowiem na każde pytanie – wyszeptała ciepło obejmując go. Co jej się stało? Przecież go ignorowała. Skąd w niej ta chęć odpowiadania na pytania?
- dlaczego mi nie powiedziałaś?
- że moi rodzice są wpływowymi mugolami? A jakie to ma znaczenie w świecie czarodziejów? Przecież i tak pozostaje tylko brudną szlamą – odpowiedziała spuszczając wzrok. Mimo iż mówiono tak o niej od lat nie umiała się do tego przyzwyczaić. Te słowa chyba już zawsze będą sprawiać ból.
- nie mów tak o sobie. To podłe... Ja... Przepraszam... Za wszystko... Pójdę już – powiedział i chciał odejść, ale ona zatrzymała go. Jeden głupi gest. Czuły dotyk. Spojrzał na nią. To, co ujrzał kompletnie go zaskoczyło. Uśmiechała się do niego. Tak ciepło i przyjaźnie.
- ja już dawno wybaczyłam Draco. Zresztą... – nie dokończyła. Przyciągnęła do siebie blondyna i pocałowała go delikatnie. Chciała poczuć smak jego ust. Słodycz pocałunku, którym tak imponował dziewczynom. Ale ona nie chciała być jego kolejną zdobyczą. Nie chciała być zabawką. Chłopak objął ją niepewnie oddając pocałunki. Był co najmniej zaskoczony. Ta dziewczyna jest niczym worek św. Mikołaja. Nigdy nie będziesz wiedział, co jeszcze w nim chowa. Ale wystarczy, że będziesz grzeczny a uchyli przed tobą rąbka tajemnicy. Po chwili oderwali się od siebie i spojrzeli w oczy. Czego tam szukali? Akceptacji? Wybaczenia? Zrozumienia? Znaleźni w nich dużo więcej. Dziewczyna wtuliła się ufnie w ramiona chłopaka. On głaskał ją po włosach. Sam nie wiedział skąd w nim ten spokój i opanowanie. Czyżby to była jej zasługa? Przecież tamten Malfoy nigdy nie rezygnował z okazji, w której mógłby sobie pobzykać. Zwłaszcza, że znajdowali się w jej sypialni. Całkiem sami. A jemu nawet przez myśl nie przeszło, by jej to proponować. Wystarczyło mu, że już nie ucieka. Że go nie ignoruje. Że po prostu jest. Usiadł na łóżku sadzając ją sobie na kolanach. Trwali tak przytuleni już jakiś czas, zanim chłopak odważył się przerwać milczenie.
- dlaczego mnie ignorowałaś?
- sama nie wiem. Musiałam wszystko przemyśleć. A potem czekałam na odpowiedni moment.
- doprowadziłaś mnie do stanu ostateczności. Prawie ześwirowałem przez ciebie – powiedział uśmiechając się i całując ją w czoło.
- Draco... A co będzie...
- później? Nie wiem. Boję się tego. Ale staram się nie wybiegać za bardzo w przyszłość i żyć dniem obecnym – odparł. Dziewczyna oparła głowę na jego ramieniu. Życie naprawdę potrafi płatać figle. Nigdy by nie pomyślał, że odnajdzie spokój w ramionach właśnie tej dziewczyny. Ona miała w sobie to coś. Coś czego nie miały te wszystkie dziewczyny, które spotykał na swojej drodze (lub w łóżku). Była taka zwyczajna. Nie była rozpieczoną córeczką tatusia, który miał kasy jak lodu. Była taka inna. Nawet nie umiał jej opisać. Miała wszystko to, co powinna mieć. Była piękna, mądra i ułożona. Wszystko na swoim miejscu. Czy była wakacyjną miłością? Sam tego nie wiedział. Wszystko wyjdzie w praniu. Czy będzie miał odwagę stanąć przed całą szkołą i jawnie przyznać się, że ta dziewczyna działa na niego jak narkotyk? Nie miał bladego pojęcia. W końcu życie jest takie nieprzewidywalne. Póki co cieszył się obecnością dziewczyny. Jej słodkimi pocałunkami i drobnym ciałem, które było stworzone do tego, by wtulać się w jego ramiona. Pasowało tam idealnie.
***
Hermiona zastanawiała się jak to będzie. Teraz jest wszystko pięknie ładnie. Nikt nie szepcze za ich plecami. Nikt nie wytyka ich palcem. Nie są narażeni na chłodne spojrzenia rówieśników. A co będzie pierwszego września? Udają, że to wszystko było pięknym snem? Że nic ich nie łączyło. Powiedzą sobie “było miło, ale się skończyło” i każdy pójdzie w swoja stronę? Możliwe. A ona. Co wtedy zrobi? Załamie się? Będzie błagać, by został? Nie. Nigdy nie będzie nikogo o nic błagać. A już na pewno nie kogoś, kto przez tyle lat mieszał ją z błotem. Bo wybaczyć to nie znaczy zapomnieć. Niektórych rzeczy się nie zapomina, bo niektóre rany nigdy się nie goją. Choć z czasem się do nich przyzwyczajamy. Z tym idzie żyć. Co wcale nie jest łatwe.
***
Sierpień dobiegał końca. Koniec wakacji zbliżał się nieubłaganie. Czas jak na złość gnał przed siebie nie oglądając się na nic. Hermiona i Draco leżeli w parku nad małym stawem i rozmawiali. O wszystkim i o niczym. Takie lekkie pogaduchy, które dla nich tak wiele znaczyły. Ich bajka właśnie dobiegała końca. I oboje mieli tego świadomość. A mimo to nie robili nic, by to powstrzymać. Bo nie wiedzieli co. Unikali wielkich słów. Doskonale wiedzieli, że nie mogą sobie niczego obiecać. Nawet jeśli bardzo chcieli. Teraz po prostu spędzali ze sobą każdą chwilę. Uczyli się widoku swoich twarzy na pamięć. Chcieli zapamiętać każdy nawet najdrobniejszy szczegół. By móc podczas bezsennej nocy przywołać obraz letnich wspomnień tak dokładnie i realnie. By wydawały się rzeczywistością. Draco tylko raz poruszył temat łóżkowy. Niby tak od niechcenia. Dziewczyna odmówiła. Pogodził się z tym. Rozumiał, że nie chciała się spieszyć. Nie miał jej tego za złe. Wręcz przeciwnie. Stawała się dla niego jeszcze bardziej pociągająca i warta uwagi. Zaskakiwała go każdą wypowiedzią. Była taka inna od Hermiony, którą znał w szkole. Tam wydawała się sztywna i zasadnicza. Przestrzegała wszystkich zasad, które zapewne znała na pamięć. Tu i ani kroku dalej. A teraz? Leżała z nim w parku. Śmiali się i gadali o głupotach. Co i rusz kradli sobie pocałunki. Byli tacy beztroscy. Tacy zwyczajni. Jak przez mgłę docierał do nich fakt, że za kilka dni to wszystko się skończy. Nie będzie już rozmów na każdy temat. Trzymania za ręce. Pocałunków. Nie odnajdą tego upragnionego spokoju. Spokoju w ramionach drugiej osoby. Wszystko skończy się jak dzień, który musi ustąpić miejsca nocy. Jak słońce, które oddaje niebo w ręce księżycowi i gwiazdom.
***
31 sierpnia nadszedł zdecydowanie za szybko. Ostatni dzień wakacji. I jej urodziny. To dzisiaj stanie się pełnoletnią czarownicą. Na stole leżał list, który tak wiele zmienił w jej życiu. Który tak bardzo namieszał. A wszystko zaczynało się już układać. I nagle bum. Kolejna przeszkoda na drodze. Kolejna tajemnica, która ukazała się za szybko. Kolejne kłamstwo, które wyszło na jaw...
***
Wszystko było już gotowe. Sukienka czekała na łóżku gotowa, by ją założyć. Ogród ponownie zamieniono w imprezowy raj. Grill, bar z drinkami, stoliki, basen. A jednak wszystko miała bardziej oficjalny charakter. Dla Hermiony to nie było tylko przyjęcie urodzinowe. To było przede wszystkim przyjęcie pożegnalne. Z wybiciem północy ich drogi się rozejdą. I żadne z nich nie będzie mogło obiecać, że spotkają się na jednym z wielu rozdroży. A mimo to zachowa w sercu obraz Malfoya, jako czułego i kochanego faceta. Nie tego zimnego drania. Ulizanego arystokraty. Zachowa w sercu obraz wakacyjnego Malfoya.
***
Draco był niespokojny tego dnia. Choć tak bardzo chciał, nie mógł jej obiecać, że będzie. Wszystko było zbyt skomplikowane. Mieli za mało czasu, by móc sobie wszystko dokładnie wyjaśnić. Teraz żałował, że tak długo zwlekał. Zmarnowali tyle godzin. Tyle dni. Ale teraz to już nie miało znaczenia. Za kilka godzin zjawi się na jej urodzinach. Będzie trzymać ją w ramionach ze świadomością, że ich czas właśnie dobiega końca...
***
Wszyscy już byli. Szeptali między sobą. Podziwiali wystrój ogrodu. Czekali na tą najważniejszą osobę. Na gwiazdę dzisiejszego wieczoru. Hermiona ostatni raz przejrzała się w lustrze. Czerwona, sięgająca połowy ud sukienka idealnie podkreślała wszystkie krągłości. Rozpuszczone włosy opadały delikatnie na nagie plecy. Uśmiechnęła się do swojego odbicia i wyszła z pokoju. Z początku nikt nie zwrócił na nią uwagi. Dopiero, gdy stanęła nad oświetlonym basenem wszystkie twarze zwróciły się ku niej.
- dzięki, że jesteście. To dla mnie wiele znaczy. A teraz bawcie się dobrze – powiedziała i skierowała się do baru. Nie przeżyje tego wieczoru bez martini. I to najlepiej w dużych ilościach. Tom uśmiechnął się do niej łagodnie podając kieliszek. Nagle ktoś zasłonił jej oczy. Znała ten delikatny dotyk i perfumy. Draco. Uśmiechnęła się odwracając twarz w jego stronę. Ich usta odnalazły się prawie natychmiast.
- wszystkiego najlepszego – szepnął jej do ucha podając średniej wielkości pudełeczko. Spojrzała na niego podejrzliwie i uchyliła wieczko. Wewnątrz znajdował się srebrny łańcuszek. I przywieszka składająca się z trzech liter DHL. Każda z nich była wysadzana malutkimi diamencikami. Nie wiedziała, co powiedzieć. To było takie piękne.
- co...
- co znaczą te literki? D jak Draco. H jak Hermiona. I L jak Love czyli miłość. Chciałem dać ci coś, co będziesz mogła mieć zawsze przy sobie – odpowiedział na nie zadane pytanie – mogę?
Bez słowa podała mu łańcuszek i pozwoliła mu go zapiąć. Dlaczego to szczęście musiało się kończyć? Dlaczego to musiał być pożegnanie, chociaż jechali w to samo miejsce? Chociaż będą tak blisko siebie? Z głośników popłynęła spokojna melodia. Draco wyciągnął do niej dłoń prosząc o taniec. Ujęła jego dłoń i dała się pociągnąć w tłum tańczących ludzi. Wtuliła się jego ramiona poruszając się w rytm otaczającej wszystko muzyki. Czuła jakby czas nagle stanął w miejscu. Liczył się tylko on i chwila, w której byli razem po raz ostatni. Z wybiciem północy pojawił się tort. Dziewczyna rozglądała się za chłopakiem. Nigdzie go nie było. Odszedł bez pożegnania. Czyżby i on cierpiał?
- gdybyś tylko wiedział Draco – szepnęła ocierając ukradkiem łzę. Gdybyś wiedział, kim naprawdę jestem. Ale skąd możesz wiedzieć. Sama tego nie wiedziałam aż do dzisiejszego poranka. Poranka, który zmienił tak wiele... Zdmuchnij świeczki Hermiono. Lepiej, żeby nikt nie widział twoich łez. Lepiej dla ciebie, by nikt nie poznał prawdy. Prawdy o tobie...

1 komentarz: