poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 17

Tydzień mijał wszystkim w miarę spokojnie. Między jedną kłótnią Draco i Jacka a drugą Hermiona zjednywała sobie sprzymierzeńców. W między czasie przeglądała papiery, które znalazła w gabinecie taty. Znalazła wśród sterty starych proroków pamiętnik Toma Marvolo Riddla. Była zaskoczona. Spodziewała się wszystkiego, ale nie tego, że jej dziadek prowadził pamiętnik. Usiadła przy biurku i zaczęła przeglądać ów zeszyt. Nie był prowadzony systematycznie. A jednak czuła, że te zapiski mają wielkie znaczenie.
Zatopiona w lekturze nawet nie zauważyła, kiedy minął cały dzień. Nie słyszała nawoływań chłopaków. Ocknęła się, gdy zegar wybił dziewiętnastą. Odłożyła zeszyt na biurko i zeszła na dół. Wreszcie spełniło się jej marzenie. Poznała dziadka od zupełnie nowej strony. Tej, która miała uczucia. Nadal nie rozumiała, dlaczego robił to, co robił, ale czuła, że wiele ich łączy. Miłość do nauki. Zapał. Upór. To wszystko odziedziczyła właśnie po nim. Była do niego tak bardzo podobna. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyła?
– Już jestem – powiedziała wchodząc do kuchni. Zastała siedzących w ciszy chłopaków, którzy nawet się na nią nie spojrzeli. Coś było nie tak. Coś się stało. – O co chodzi?
– Odpowiedź czeka na ciebie w salonie – odparł martwym głosem Draco. Dziewczyna spojrzała na niego przestraszonym wzrokiem i czym prędzej udała się do salonu. Na kanapie siedział Lestat. Hermiona mimowolnie uśmiechnęła się na jego widok. Usiadła obok niego spoglądając w jego piękne oczy. Zawsze się w nich zatracała. Tak to kochała. Kochała i chyba nadal kocha. W myślach zganiła się za to. Przecież kocha Draco. Ale Lestat był pierwszy odezwał się jakiś głosik w głowie. Dziewczyna potrząsnęła głową.
– Co tu robisz? – zapytała szeptem. Starała się na niego nie patrzeć. Bała się zatracić znowu w jego spojrzeniu.
– Mamy problemy z... eee... Smerfami – powiedział spuszczając wzrok. Uśmiechnęła się.
– Co konkretnie masz na myśli?
– Nie chcą nikogo słuchać poza tobą. Planują jakąś niebieską rewolucję – odparł chłopak spoglądając na dziewczynę. Czy za nią tęsknił? Tak, bardzo. Uśmiech właśnie zagościł na jego twarzy. Uśmiech, który ona tak bardzo kochała.
– Rewolucja mówisz? Chyba muszę w końcu wpaść do waszej siedziby i ustalić parę szczegółów. Robisz coś teraz? 
- Jestem do twojej dyspozycji. 
Dziewczyna wstała z kanapy i udała się do kuchni. Spojrzała na swojego kuzyna, który uśmiechał się do niej delikatnie. Draco nie było. A Jack był na dworze. Dziewczyna westchnęła.
– Lecę z Lestatem. Muszę uciszyć powstańców – powiedziała uśmiechając się uroczo.
– Rebeliantów? – zapytał zaskoczony ślizgon.
– Smerfowa rewolucja. Powstań im się zachciało. A tylko mnie słuchają.
Spojrzała na chłopaka, który stał za nią. Nie czuła się najlepiej z myślą, że znowu zatraci się w chłodzie jego ciała, ale nie miała za bardzo wyjścia. Spojrzała przepraszająco na kuzyna po czym wskoczyła Lestatowi zwinnie na plecy. Przeszył ją dreszcz. Zapomniała już jak to jest czuć ten chłód. Zamknęła oczy modląc się, by jak najszybciej znaleźli się na miejscu.
***
Draco siedział w swojej sypialni. Czy czuł się zagrożony? Owszem. W porównaniu z Lestatem był nikim. On ryzykował dla niej życie. Poświęcał się. Draco nie robił nic. Bał się, że po tym wszystkim oni znów będą razem. Bał się, że ona odejdzie. Usłyszał pukanie do drzwi. Zawahał się. chciał być teraz sam. Zanim zdążył wysłać do diabła tego, kto mu przeszkadza ów gość wszedł. Spojrzał w oczy przyjaciela i załamał się. nawet nie wie, kiedy wtulał się w ramiona przyjaciela mocząc mu koszulę słonymi łzami. Nie był w stanie wydusić z siebie słowa. Co się z nim dzieje? Gdzie ten Malfoy, którego znał? Ten zimny arystokrata bez serca?
***
Nowa Zelandia. Idealne miejsce na ich “bazę”. Dokoła same lasy. Nikt się tu nie zapuszcza. To taki cywilizowany Madagaskar. Hermiona zeskoczyła z pleców wampira i ruszyła przed siebie. Już stąd słyszała krzyki niebieskich sprzymierzeńców. Westchnęła i wkroczyła do lasu. Czuła, że wampir kroczy za nią, choć nie słyszała go. Kalkulowała wszystko w głowie. Swoje uczucia, uczucia Dracona. Pewna była tylko uczuć Lestata, ale starała się nie brać ich pod uwagę. Nie chciała znowu wracać do tego, co było. Zdecydowała się iść do przodu. I nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.
Przyspieszyła chcąc jak najszybciej załatwić sprawę i wrócić tam, gdzie jej miejsce. W ramiona Dracona. Stanęła na skraju niewielkiej polany. Rozejrzała się. na drugim końcu polany widziała szeregi niebieskich stworków ćwiczących musztrę. Westchnęła i podeszła do nich.
– Mogę wiedzieć co wy robicie? – zagadnęła kucając przy nich. Wszyscy aż podskoczyli a po chwili podbiegł do niej Papa Smerf i uściskał jej dłoń.
– Wybacz Hermiono to zamieszanie. Zgrywus podburza resztę.
– Zajmę się nim – odparła dziewczyna. Wyciągnęła dłoń i pochwyciła nią smerfa – musimy pogadać – dodała odchodząc z nim w głąb lasu
– Miona wybacz – wyszeptał Zgrywus spuszczając wzrok.
– Ej nic się nie stało. To dobrze, że jesteście gotowi, ale oszczędzajcie siły na ostateczne starcie. I proszę nie podejmujcie żadnych działań bez mojej zgody. A no i jeszcze jedno. Pod moją nieobecność macie słuchać się Lestata. On jest moim zastępcą.
Smerf pokiwał głową. Dziewczyna wypuściła go i wróciła na polanę. Spojrzała po tych wszystkich, którzy byli gotowi oddać dla niej życie. Była im tak wdzięczna. Uśmiechnęła się do nich. Nie była w stanie wyrazić słowami ile dla niej znaczą. Spojrzała na Lestata. Na jego idealne ciało, śliczną twarz, hipnotyzujące oczy. Kochała go i zawsze będzie dla niej kimś ważnym, ale już nie najważniejszym. Teraz liczył się tylko Draco. I chciała już móc wtulić się w jego ramiona. Podeszła do wampira.
– Wracajmy – szepnęła mu do ucha wskakując na jego plecy. Lestat pokiwał smutno głową i ruszył w podróż do jej domu. Wiedział, że przegrał. Ale cieszył się, że mimo wszystko może ją widywać. Może słuchać jej głosu. Nie sądził, że przyjaźń okaże się lekarstwem na złamane serce. Dopiero teraz zrozumiał, że potrzebuje jej obecności bez względu na to kim dla niej był.
***
Draco leżał już w łóżku. Chciał czekać na Hermionę, ale zdał sobie sprawę, że wraz z nią pojawi się Lestat. Zrezygnowany wrócił do swojej sypialni. Nie miał z nim szans. Przegrał. Łudził się, że ma jakieś szanse. Był taki głupi. Hermiona jest najcudowniejszą osobą, jaką spotkał na swojej drodze. Zasłużyła na coś więcej niż jego marna osoba. Usłyszał ciche skrzypnięcie drzwi. Nie zareagował. Nie chciał teraz z nikim gadać. Zamknął oczy udając, że już śpi. Poczuł, jak ktoś unosi kołdrę i kładzie się obok niego. Nie no Blaise posunął się za daleko pomyślał odwracając się twarzą do przybysza. Jednak zamiast przyjaciela ujrzał uśmiechniętą twarz Hermiony.
– Nie chciałam cię obudzić – wyszeptała gładząc dłonią jego twarz. Wreszcie czuła, że jest tam, gdzie być powinna.
– Nie spałem. Gdzie Lestat? – zapytał blondyn czekając jej reakcji. Uśmiechnęła się przybliżając się do niego.
– Pilnuje porządku na wyspie. Jest moim zastępcą. W sumie powinnam tam być razem z nim, ale nie mogę.
– Dlaczego?
– Bo ciebie tam nie ma. A moje miejsce jest tu. W twoich ramionach – odparła dziewczyna całując ją delikatnie.
– Sądziłem, że Lestat jest dla ciebie ważny.
– Bo jest. To mój przyjaciel. Ale ty jesteś tym najważniejszym – odparła dziewczyna wtulając się ufnie w ramiona blondyna i zamykając oczy. Była pewna, że już nigdy się nie zawaha. Będąc na wyspie przed oczami migały jej wspomnienia, w których główną rolę odgrywał Draco. Wspólne wakacje. Potem szkoła. Widziała, jak oboje próbowali zwrócić na siebie uwagę. Uśmiechnęła się pod nosem odpływając do krainy snu.

THE END

1 komentarz:

  1. Nie no, nie mogę na to patrzeć. Tak wspaniały blog i zero komentarzy. Wybacz że nie skomentowałam poprzednich rozdziałów, ale połykałam jeden za drugim, tak były świetne. Natknęłam się na twojego bloga już chyba trzeci raz, przeczytałam go tyle samo razy. Należy ci się masa komentarzy po wykonaniu tak świetnej roboty. Podziwiam cię. Ja nie mogłabym pisać, nie wiedząc ile osób to czyta. Jesteś wspaniałą osobą, idealnie opisującą historię Draco i Hermiony. Zakochałam się w tym opowiadaniu, żałuję że to już koniec. Teraz pragnę jedynie przeczytać twoje drugie dzieło, wiec zmykam. Życzę ci dużo weny i ludzi chcących czytać twoje wspaniałe historie. Nie żałuję, że przeczytałam to opowiadanie. Żałuję, że jest takie krótkie.
    Szczęścia i wielu pomysłów kochana. Jesteś wspaniała!

    Pozdrawiam, Savreen.
    PS jeśli masz ochotę to zapraszam do czytania mojego bloga :) link znajdziesz na koncie Google. Nie dodam go tu bo to nieprofesjonalne.

    OdpowiedzUsuń